Ograniczenie wynagrodzeń zarządów spółek Skarbu Państwa jest od lat krytykowane i w zasadzie nic się nie zmienia. Kolejne rządy unikają otwartej debaty na temat ustawy o wynagrodzeniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi – słynnej ustawy kominowej. Wydaje się, że nie ma i nie będzie dobrego momentu na odważne powiedzenie, że dla dobra samych spółek i ich właściciela (czyli Skarbu Państwa) ich menedżerowie powinni zarabiać tyle, ile płaci prywatny rynek. A jednak… Niepostrzeżenie do ustawy kominowej, wdarł się chwilowo podmuch świeżego powietrza, i to z dość nieoczekiwanej strony – od samego Ministra Skarbu Państwa (in personam to już byłego, ale to nie ma znaczenia …)

Minister publicznie opowiedział się za stosowaniem kontraktów menedżerskich dla członków zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa, co w praktyce oznacza zielone światło dla ustalania wynagrodzenia bez oglądania się na limity ustawy kominowej.  Zrobił to w ramach Programu Profesjonalizacji Nadzoru, czyli zbioru dobrych praktyk dotyczących trzech różnych tematów: zrównoważenia udziału kobiet i mężczyzn w organach spółek z udziałem Skarbu Państwa, doboru kandydatów na członków takiż spółek o kluczowym znaczeniu i – last but not least – wynagradzania menedżerów.

Aby ściągnąć do spółek publicznych wykwalifikowanych fachowców od trudnej roboty dobre praktyki wynagradzania menedżerów wskazują, że ich wynagrodzenie nie powinno odbiegać od średniej dla członków zarządu podmiotów w danej branży, dopuszczalna jest różnica +/- 10%. Tak wyliczone wynagrodzenie podzielone byłoby na część stałą – min. 60% – oraz część motywacyjną, zmienną, wypłacaną w formie nagrody (rocznej), premii bądź długoterminowego planu motywacyjnego, uzależnioną m.in. zysku netto, czy rentowności przedsiębiorstwa albo stopnia realizacji inwestycji.

W tej beczce miodu znalazła się jednak i łyżka dziegciu – a nawet dwie. Ministerstwo tłumaczy bowiem, że chodzi o wynagrodzenie całkowite. I tak do części stałej doliczy się wartość dodatkowych apanaży, czyli samochodu służbowego użytkowanego do celów prywatnych, czy prywatnej opieki medycznej, żeby wymienić tylko najpopularniejsze. Takie podejście jest w pełni zgodne ze stanowiskiem organów podatkowo-skarbowych. Pojawia się jednak pytanie, czy w efekcie nie spowoduje to relatywnego pomniejszenia wynagrodzenia członka zarządu?

Po drugie, zalecono, aby członkowie zarządu nie zasiadali w zarządach bądź radach nadzorczych spółek zależnych (powiązanych lub stowarzyszonych), chyba że robią to nieodpłatnie.  Jako że w życiu biznesowym rzadko co dzieje się nieodpłatnie, zalecenie cokolwiek idealistyczne.

Co ważne, nadal obowiązuje wymóg zawarcia przez menedżera umowy ubezpieczenia lub ustanowienia odpowiedniego zabezpieczenia osobowego lub rzeczowego, o czym wytyczne napomykają półgębkiem. Biorąc pod uwagę specyfikę działalności wielu spółek z portfela Skarbu Państwa, wysokość składki ubezpieczenia może być w ich przypadku przysłowiowym gwoździem do trumny kontraktów menedżerskich.

Jeśli zatem na chłodno spojrzeć na dobre praktyki autorstwa Ministerstwa, powstaje pytanie, czy przypadkiem nie są one ruchem pozorowanym? Suma summarum bowiem ustawa kominowa ma się dobrze, a radość menedżerów oczekujących podwyżek może być przedwczesna…

Agata Mierzwa

Agata Mierzwa
Adwokat, Partner

agata.mierzwa@dzp.pl

Jeden komentarz

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *